Prolog
Retrospekcje
– Nie
jestem the best – powiedziała brunetka i z załamaniem
wsparła swoje łokcie na kolanach, a dłońmi złapała się za
głowę. Już wcześniej każdy z jej włosów był skierowany w inną
stronę, ale teraz rozczochrała się jeszcze bardziej.
–
Nie,
nie jesteś the best – przytaknął mężczyzna,
przekraczający bosą stopą próg czerwonego pokoju. Jego krok był
wolny, choć chwiejny.
W
lewej dłoni dzierżył kieliszek, do połowy napełniony czerwonym
winem. W drugiej natomiast miał butelkę, dopiero co odkorkowaną,
tym razem wino także było czerwone, choć żadne z nich nie było
pewne czy jest tej samej marki co poprzednie.
Facet
podszedł bliżej. Wyszedł zza zakrętu, składającego się z
wąskiego fragmentu pokoju, zagraconego kolorowymi pudełkami po
lewej stronie i materiałową szafą po prawej. Spojrzał na młodą
kobietę i powtórzył:
–
Nie,
nie jesteś the best.
– Jak
możesz tak mówić? Ranisz moje uczucia – poskarżyła się
udawanym płaczliwym tonem. Zrobiła minkę jakby ją coś bardzo
mocno zabolało albo zasmuciło i oparła plecami o oparcie kanapy.
Zjechała nieco niżej, rozwierając przy tym uda w sposób bardzo
nieprzyzwoity.
– To
posiadasz takie mankamenty charakteru?
– Co?
– Zmrużyła oczy i zmarszczyła nos. Być może gdyby miała
trzeźwy umysł, to okazałoby się, że doskonale wie co to są te
mankamenty, ale w chwili obecnej, nie miała głowy do tak
trudnych słów. Właściwie czuła się jakby w ogóle nie miała
głowy albo miała ją tak pustą, że wiatr mógłby wlecieć przez
jedno jej ucho, pohulać sobie troszeczkę i wylecieć drugim.
–
Nico
– syknął przez zaciśnięte zęby i dolał wina, najpierw do
kieliszka stojącego na niewielkim stoliczku dziecięcym, a potem
dopiero do swojego, tego trzymanego ciągle w dłoni. – Pytałem
czy w ogóle masz coś takiego jak uczucia? – wyjaśnił, znając
ją już na tyle, by wiedzieć, że nie odpuści i będzie drążyła,
drążyła i drążyła, aż wydrąży mu dziurę w brzuchu, i to
taką, wielkości, co najmniej, kuli armatniej.
–
Gdzieś,
tam na dole, na dnie pizdy, być może.
–
Czemu
zawsze musisz być taka wulgarna? – Odłożył butelkę na środek
stolika i oparł się ramieniem o ścianę. Upił dwa łyki ze
swojego kieliszka i odstawił go obok butelki.
–
Chyba
nie lubię wina – stwierdziła, wyciągając rękę przed siebie.
Mężczyzna
ułatwił jej zadanie i podał trunek wprost do kobiecej dłoni,
której paznokcie miejscami były obdrapane, a skórki nierówne.
–
Skoro
nie lubisz, to po co pijesz? – zapytał cicho, niemal szeptem.
– Po
piątym kieliszku straciłam rachubę, a po kolejnych dwóch nie
czuję już smaku.
–
Można
i tak. – Wzruszył ramionami.
–
Można,
kurwa, można. – Przechyliła naczynie i wypiła do dna. –
Chujowo tak pić bez większego powodu. Tak, kurwa, za nic. –
Rzuciła okiem na swojego towarzysza i gestem dała mu do
zrozumienia, by jej polał.
Mężczyzna
tylko przytaknął ruchem głowy. Ledwo nachylił się po butelkę, a
oberwał poduszką.
– Co
ty robisz? – zapytał lekko rozgniewany, choć może był tylko
zaskoczony.
–
Powód
podaj!
– A
skąd ja mogę wiedzieć za co ty chcesz pić? Może za przyszłość,
przeszłość... za retrospekcje.
–
Retro...
retro...
–
Retrospekcje
– niemal wysylabizował w chwili, gdy czerwona ciecz lała się z
butelki wprost do kielicha, tak typowo przy tym chlupiąc.
–
Piosenka
taka była – przypomniała sobie. – Kiedyś ją cholernie
lubiłam.
–
Jaka
piosenka? – zdawało mu się, że stracił wątek, albo że Katrina
znajduje się już w innym świecie, po którym biegają białe
myszki i to nie gęsiego, a zapierdzielają stadami.
– No
ta, taka... Kada miała tam refren.
–
Kto?
– Tym razem to on zmrużył oczy i zmarszczył nos. Czuł, że musi
to przepić. Nawet już nie trudził się dolewaniem do swojego
kieliszka. Napił się wprost z butelki.
– No
ta taka, no na pewno wiesz.
– Nie
– jęknął.
– Jak
ty się na niczym nie znasz. – Katrina wydawała się być załamana
niewiedzą swojego towarzysza. – To leciało jakoś tak... To
pożłókły...
–
Pożółkły
– poprawił ją.
–
Żółkły
– warknęła, rzucając w jego stronę spojrzenie, które gdyby
tylko miało taką moc, to przyszpiliłoby go do ściany, krzyżując
niczym Rzymianie Chrystusa. – ...kalendarz pełen dat i notatek.
Lista na życie planów i wydartych kartek. To szum zakurzonej płyty
jak ostatnia lekcja. Wspomnień... coś tam, coś tam
re-trosss-pekcja.
Kilka
lat wcześniej...
Blondyn
o niebieskich oczach depnął gazu i pewniej zacisnął swoje dłonie
na kierownicy. Znał drogę na pamięć. Przemierzał ją co najmniej
dziesięć razy w ciągu tygodnia – w tę i z powrotem, zawsze gdy
jechał do pracy, i gdy z niej wracał. Piwo spokojnie spoczywało w
miejscu przeznaczonym na kubek, było otwarte. Sergiusz co jakiś
czas wyciągał po nie rękę, czynił łyk, czasami dwa i odkładał
na miejsce.
Niespodziewanie
zadzwonił jego telefon komórkowy, umiejscowiony na kokpicie. Stara
Nokia w niebieskiej obudowie z elementami fosforyzującymi,
zapewniającymi jej widoczność, nawet w całkowitej ciemności.
Sergiusz chwycił pewnie za ten telekomunikacyjny wynalazek i
przyłożył go do swojego prawego ucha, jednocześnie zdejmując
dłonie z kierownicy, by wyciągnąć gumę z ust i wrzucić ją do
popielniczki.
–
Sergiusz
Antczak z tej strony – powiedział swoim zwyczajnym, ciepłym i
przemiłym głosem. Lekko ochrypł, zapewne od sędziowania podczas
zawodów, przynajmniej tak pomyślała Katrina kiedy tylko go
usłyszała.
Pięćdziesięciodwuletni
mężczyzna, jednak, nie zdążył usłyszeć ani jednego słowa
dziewczyny. Komórka wypadła mu z rąk. Szybko zerknął na znak
drogowy, wskazujący na to, że ma drogę pierwszeństwa. Schylił
się więc po komórkę i zaczął na oślep poszukiwania. Jego lewa
dłoń ciągle spoczywała na kierownicy.
Niespodziewanie
czarne Audi wyjechało znikąd na drogę, jakby było zjawą, nagle
zrzuconą z nieba na ten właśnie odcinek trasy. Sergiusz zauważył
pojazd w ostatniej chwili. Nie było szans, by go wyminął, bo
wszędzie znajdowały się drzewa. Pozostało tylko podjąć szybko
jakąś, męską decyzję.
Lewo?
Prawo? Prosto?
Odbił
w lewo...
Wyrok
boski zapadł i był nie do odwołania, a słowa owego wyroku,
przekazał mężczyzna w białym kitlu, zaraz po wyjściu z sali
operacyjnej:
– Pan
Antczak... zoperowaliśmy go, wydaje się, że będzie żył, ale
jego mózg był długi czas niedotleniony. Gdyby sprawca nie uciekł
z miejsca wypadku, wyjął pani męża z pojazdu i udzielił
pierwszej pomocy, to być może wszystko potoczyłoby się zupełnie
inaczej.
– Co
mogę teraz robić? – zapytała Alicja. Była
trzydziestokilkuletnią kobietą o nienaturalnej barwie włosów i
jeszcze mniej naturalnej barwie oczu. Blondynka w pasemkach o oczach
tak błękitnych, że można było w nich utonąć.
–
Modlić
się i być dobrej myśli. Wszystko się okaże dopiero po wybudzeniu
pacjenta – odpowiedział chirurg, który już miał wyminąć
kobietę i zbierać się do domu, ale na korytarz właśnie wpadli
kolejni ludzie.
Nowymi
przybyłymi było młode małżeństwo z kilkuletnim dzieckiem na
rękach i kobieta około pięćdziesięciu lat. Ta także miała
blond włosy i niebieskie oczy, ale jej tęczówki nie miały już
tej wspaniałej barwy błękitu, i nie odbijały światła w ten
specyficzny, magiczny sposób, jak tęczówki Alicji.
–
Panie
doktorze, jestem Anna Antczak. Chciałabym wiedzieć co z moim mężem.
Szatyn
w białym kitlu stanął jak wmurowany i tylko przenosił swój wzrok
z jednej blondynki na drugą. W końcu zatrzymał swoje rozbiegane
spojrzenie na tej starszej z pań i rzekł powoli, jakby z
niedowierzaniem:
–
Pani
mężem?
Lekarz
tamtego dnia faktycznie pomylił kochankę Sergiusza Antczaka z żoną
mężczyzny. Lekarz ten w ogóle często się mylił, zupełnie,
jakby się nie znał na ludziach, ale ukończył studia medyczne z
wyróżnieniem i był naprawdę dobrym chirurgiem. Co do jednego,
mężczyzna w białym kitlu miał jednak rację – gdyby tamtego
dnia, ten drugi kierowca, nie uciekł z miejsca zdarzenia, wszystko
mogłoby się potoczyć zupełnie inaczej...
Wykorzystany
utwór:
Ippon
& Kada – Retrospekcja
Przeczytałam! Cudownie, cudownie i jeszcze raz cudownie! Po prostu tak mnie zaintrygowałaś, że to normalnie szok jest. Jestem strasznie ciekawa kim jest ten Antczak, kim był facet w czarnym audi (chociaż już mam pewne przypuszczenia) i o co dokładnie chodzi z Katriną. Pomyłka lekarza mnie jakoś specjalnie nie dziwi, ale podejrzewam, że dzięki temu nieszczęściu żona Sergiusza dowiedziała się o jego zdradach. Masz rację - w tej chwili jest więcej pytań niż odpowiedzi, ale to dodaje całej historii pewnego rodzaju tajemniczość i intryguje na tyle, aby czytelnik chciał tutaj wrócić :)
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i chętnie tutaj wrócę przeczytać rozdział pierwszy :)
Pozdrawiam!
No wreszcie udało mi się usiąść i spokojnie przeczytać.
OdpowiedzUsuńZastanawiam się dlaczego Katrina ma taki kiepski nastrój, co ją tak zdołowało, że pije, o czym chce zapomnieć, jakiego robaka chce zalać? No i oczywiście kim jest jej towarzysz do kieliszka, a przede wszystkim co Katrina ma wspólnego z Sergiuszem Antczakiem, co ich łączy ze sobą. Kim on dla niej jest, po co do niego dzwoniła, chwilę przed wypadkiem. Zachowanie pana doktora wcale mnie nie dziwi, zwyczajnie uznał, że kobieta, która czeka w szpitalu na informację o stanie Sergiusza to jego żona, tym bardziej, że Alicja nie zaprzeczyła. Antczak miał pecha, nie dość, że miał wypadek i nie wiadomo, czy wyjdzie z niego bez szwanku, to jeszcze wydało się, że zdradza żonę.
Jestem bardzo ciekawa kto był kierowcą feralnego czarnego audi, który spowodował wypadek. I dlaczego ten ktoś uciekł nie udzielając Sergiuszowi pomocy, czy zrobił to z premedytacją, czy może był w szoku i dlatego odjechał?
Faktycznie wiele pytań, na które na razie brak odpowiedzi, ale zaciekawiły mnie i dzięki temu bardzo chętnie wrócę, żeby je poznać i zaspokoić swoją ciekawość. Tylko szkoda, że tak długo trzeba czekać na kolejny rozdział, ale poczekam.
Zapowiada się świetnie! Rzeczywiście więcej tu jest na razie niewiadomych ale to bardzo dobrze. Ale wiem prawie na pewno że te opowiadanie mi się spodoba :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i weny życzę :)
Aneta
Ciekawy prolog. Na początku troszekczke raziły mnie powtórzenia,ale, że sama nie jestem dobra z polskiego wybaczam Ci xd. Idę. Czytać następne rozdziały-na 100% skomentuję (:
OdpowiedzUsuńWitaj:))
OdpowiedzUsuńprolog bardZo zaciekawia. Katerina już zdobyła moje serce. jest wulgarna wyrazista, uwielbiam takich bohaterów :)) mam oczywiście całe mnóstwo pytań, dlatego śmigam do pierwszego rozdziału.
www.azylstracencow.blog.pl
Witam, jak na chwilę obecną, powiem tyle że cholernie (przepraszam za słownictwo) mnie zaintrygowałaś. Prolog naprawdę mnie wciągnął. Styl pisania i opisy przeżyć wewnętrznych są naprawdę idealne. Bardzo chciałabym się dowiedzieć czegoś więcej o Katherinie i jej towarzyszu "do kieliszka". Jak na razie jest tutaj wiele niewiadomych i sama nie wiem o czym pisać, zwłaszcza, że dopiero wróciłam do domu, a wczoraj spałam jakieś cztery godziny :(. Tak więc przepraszam, że ten komentarz jest taki na "odczep się", ale teraz naprawdę nie mam głowy do wyszukiwania błędów, których zresztą na pierwszy rzut oka nie zauważyłam. ;) Obiecuję, że się poprawię i jutro po południu napiszę coś mądrego, hmm przynajmniej spróbuję. Pozdrawiam i życzę weny Lormai. ;*
OdpowiedzUsuńCześć Lormai ;-)
UsuńAutorka się na pewno słownictwem nie przejmie, zwłaszcza po tym jak jednemu z jej bohaterów (z innego opowiadania) pojechałem od pedofila.
Ja już chyba pisałem, ale się powtórzę: zauważyłem dużą różnicę pomiędzy blogami "Się nie zdarza", a "Prawdziwa legenda" i "Samotna królewna". Przykro mi to mówić, ale "Się nie zdarza taka miłość" choć pomysłem wydawało się genialnym, mocnym, kontrowersyjnym, a wykonanie nie jest najgorsze, to akcja się pęta, rwie i niepotrzebnie wydłuża - generalnie SNZTM jest najsłabszym z twoich blogów droga autorko.
"Samotna k..." jak na razie bardzo mocno mnie zaskakuje (pozytywnie), bohaterka mnie urzekła charakterem, choć pewnie gdybym znał taką w realu, to bym jej wskazał drzwi i za nią je zatrzasnął.
Natomiast "Prawdziwa legenda" to prawdziwy majstersztyk! Jedno z moich ulubionych opowiadań w sieci.
Cześć Tyśek ;)
UsuńMasz rację co do bloga SNZTM. Mimo, że fabuła wydawała się być naprawdę ciekawa wykonanie mogłoby być nieco staranniejsze, aczkolwiek nie jest źle! "Samotna królewna" strasznie mnie wciągnęła, zapewne między innymi przez charakterek głównej bohaterki. Ja również zauważyłam dużą, wręcz ogromną różnicę między wspomnianymi blogami. Dzięki twojemu komentarzowi, wreszcie przeczytałam prolog bloga "Prawdziwa legenda", i to on okazał się być strzałem w dziesiątkę! Mimo że jak na razie nie miałam czasu skomentować, fabuła, dopracowana treść i bohaterowie, wszystko idealnie! Uwielbiam takie, można powiedzieć Tolkien' owskie klimaty. ;) Nawiasem mówiąc, zamierzam inspirować się twórczością Tolkiena u mnie na blogu, więc na pewno pojawią się wspomnienia i historiie z przeszłości, oraz z czasem akcja opowiadania przeniesie się w czasie. Pff, nie ma to jak reklamamowanie siebie na innych blogach xD Jak na razie przerzucę się na "Prawdziwą Legendę" a SNZTM zostawię w spokoju, bo nie dam rady nadrobić tyle zaległości. :(
Pozdrawiam ciepło Lormai. :)
Hejo! :3
OdpowiedzUsuńZapowiada się bardzo ciekawie. Jak na prolog to bardzo dużo się wydarzyło. Zazwyczaj wszystko jest mało istotne xD
Hm. Najpierw wypadek, później lekarz myli kochankę z żoną... Mam rozumieć, że żona niczego nie wiedziała? Lecę czytać dalej! :D
Maggie
Więc Katerina była kochanką tego mężczyzny? Ciekawie.
OdpowiedzUsuńOdnoszę wrażenie, że bohaterka nie umie się posługiwać wulgaryzmami, robi to za często i w nieodpowiednich momentach.
Jestem ciekawa dalszych jej losów i lecę czytać dalej:)
Cześć!
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy pomysł na opowiadanie. Masz przyjemny sposób pisania. Ciekawe opisy, przyjemnie się czyta. Jak dla mnie troszkę za dużo wulgaryzmów, ale jakoś da się wytrzymać. Jestem ciekawa jak to wszystko się potoczy. Czy Katrina zawsze tak dużo pije? I czy ona jest prostytutką? Jestem ogromnie ciekawa jak to potoczy się dalej, no ale aby zacząć czytać dalej muszę mieć mobilizację w postaci komentarzyka pod moim prologiem :)
Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do mnie :)
http://vampireandmillionaire.blogspot.com/
Hej :)
OdpowiedzUsuńPoczątek bardzo mi się spodobał - zarówno postać Kateriny i jej towarzysza. Urocza scena, żywe dialogi - byłam tam! :)
Dalej na chwilkę się zgubiłam, ponieważ nie oddzieliłaś momentu wypadku od chwili, gdy mężczyzna pojawił się już w szpitalu. No i te wizyty... Jakaś Alicja, później ta druga... Trochę chaotycznie to wszystko opisałaś.
"Blondynka w pasemkach o oczach tak błękitnych, że można było w nich utonąć." Brakuje przecinka po "pasemkach".
Ogólnie zauważyłam, że przy przedstawianiu każdej nowej postaci podajesz jej wiek i zastanawiam się czy to celowy zabieg? Oczywiście, nie uważam tego za błąd, jednak myślę, że:
Pięćdziesięciodwuletni mężczyzna
Była trzydziestokilkuletnią kobietą
trzydziestodwuletni chirurg
z kilkuletnim dzieckiem
obieta około pięćdziesięciu lat
To trochę za dużo liczb na raz :D
Opisy bardzo mi się podobają, czyta się przyjemnie, a wyobraźnia pracuje. Jestem ciekawa tej historii, jak się wszystko potoczy, no i bohaterzy wydają się być obiecujący :) Zamierzam wszystko nadrobić.
Pozdrawiam :)
Dostałam tutaj! Obleciałam wszystkie twoje blogi i zdecydowałam się czytać ten. Od dziś to robię. Jest późno a ja trafiłam na swoją skrzynkę przez przypadek i patrze a tu ty. Dopełnie komentarz o ludzkiej godzinie :)
OdpowiedzUsuńOki, jestem!
UsuńWciągający prolog, nie powiem. Podobało mi się to że podzieliłaś to na dwie części (mem tu na myśli że jedno było później a drugie kilka lat wcześniej)
Pierwsza część była... taka prawdziwa. Kłótnia. Nie lubię tego w opowiadaniach, ale tutaj przedstawiłaś to ciekawie.
Druga część mnie lekko przeraziła. Pierwsza część to to że ktoś prowadził po alkoholu >.< za to podobało mi się nawiązanie do czasów gdy nie było jeszcze smartphonów czyli Nokie! Sama pamiętam jak kiedyś miałam taki telefon. No i ten wypadek. Trochę przerażają.
Kurdę, lubię prologi, ale nigdy nie wiem co mam w nim napisać (w komentarzu). Lecę dalej :)
Hej, hej. ;*
OdpowiedzUsuńZapraszałaś mnie do siebie, więc tak oto się zjawiłam. ;)
Cóż, przyznam Ci się, że jak usiadłam po północy, to całość skończyłam czytać kilkanaście minut po pierwszej.
Wciągnęłam się do tego stopnia, że nie potrafiłam się oderwać, mimo że oczy już odmawiały posłuszeństwa. Kawał dobrej, roboty!
Co do prologu... On przeważył o wszystkim. To właśnie dzięki niemu zdecydowałam się na przeczytanie tej historii. Zawierał w sobie coś, co przyciągało i zmuszało do przeczytania cudownej historii.
Fabuła zaczynała się już ładnie zarysowywać, zatem nie pozostawało bez wątpliwości, że czytam dalej!
Ale o tym już przy okazji komentarzy pod innymi postami, gdzie za chwilę się pojawię. ;))
Zaciekawiłaś mnie, na pewno zostanę na dłużej:) Opowiadanie wspaniale się zapowiada, aż chce się czytać dalej.
OdpowiedzUsuńNo no, brawo doktorku! Szczerze to nie chciałabym być w skórze tego faceta, gdy się obudzi.
Wydaje mi się, że ten 'drugi kierowca' odegra w opowiadaniu dość ważną rolę. No to czekam na ciąg dalszy:)
I zapraszam do siebie :)
http://make-me-heart-attack.blogspot.com/
L x
Hej, hej :* :*
OdpowiedzUsuńZapraszałaś więc o to jestem :)
Prolog bardzo mi się podoba. Co prawda muszę się z tobą zgodzić - pozostawia po sobie mnóstwo pytań, jednak powiedziałabym, że to coś dobrego. Ta tajemnica, sekret, który skrywa historia sprawi, że nie jeden czytelnik, przez długi czas będzie myśleć nad tym co napisałaś. I na pewno będzie pamiętać o tym opowiadaniu- ja na pewno łatwo nie zapomnę - a to coś bardzo dobrego :)
Podoba mi się charakter głównej bohaterki. Na razie nie powiem nic więcej, bo dużo jeszcze przed nami nie odkryłaś, ale to co przeczytałam jest zdecydowanie na plus !
Ściskam ! :**
http://fifty--days.blogspot.com/
Ciekawie się zapowiada.
OdpowiedzUsuńO Katrinie na razie mogę powiedzieć, że wydaje mi się że ma trochę lekkie podejście na pewno do związków i może też do życia. Ciekawe czy od zawsze takie miała czy jest to czymś spowodowane. Stawiam na to drugie.
I ciekawe co miała wspólnego z Sergiuszem Antczakiem. Pewnie musiała być jakąś ważną osobą dla niego jak przed wypadkiem do niej dzwonił.
No i okazało się, że Sergiusz zdradzał swoją żonę. Pewnie gdyby nie ten wypadek to żona by o niczym nie wiedziała.
Będę czytać dalej.
Hejo! :3
OdpowiedzUsuńWybacz mi, że tak późno się zjawiam, ale mam mega dużo zaległości na blogach :/
Prolog trochę taki smutny. Katrina może czuje się trochę zagubiona, czy coś. Mogę jak na razie powiedzieć, że ją lubię :D
Współczuję Alicji. Nie rozumiem ludzi, którzy zdradzają swoje żony albo mężów. To okropne :/
Lecę dalej! :D
Maggie
Dlaczego więc współczujesz Alicji, skoro to nie ona była zdradzana, a była kochanką Sergiusza Antczaka?
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWitaj! Kiedyś mnie zaprosiłaś na swojego bloga i dopiero teraz znalazłam czas, by do ciebie zajrzeć... Uprzedzam - jestem spóźnialskim czytelnikiem, ale bardzo sumiennym i zawsze w końcu się pojawiam i komentuję :) I czepialskim - to także powinnaś wiedzieć.
OdpowiedzUsuńTo lecimy!
,,(...) także było czerwone, choć żadne z nich nie było pewne czy jest tej samej marki co poprzednie." - było, było - powtórzenie ;)
,,– Chyba nie lubię wina – stwierdziła wyciągając rękę przed siebie." Po ,,stwierdziła" powinien być przecinek :D
,,(...)przynajmniej tak pomyślała Katrina kiedy tylko go usłyszała." Przecinek przed ,,kiedy"!
Chyba tyle z błędów.
Podoba mi się twój styl pisania. Jest bardzo naturalny i obrazowy. Początek był interesujący i zabawny. Taaak... Jak trochę wypiję, to też tak mam XD
Jazda z alkoholem? Warto? Telefon upadł? O...
No. Nie warto D: Coś tak czułam, że to się tak skończy.
Zastanawiam się, jak Katrina była powiązana z tym mężczyzną.
Naprawdę dobrze się to czyta! :D
Postaram się w najbliższym czasie nadrobić wszystkie rozdziały ;)
Pozdrawiam!
nowa-w-hogwarcie.blogspot.com
A więc początek historii. Wiele powiedzieć po prologu nie mogę, ale zapowiada się ciekawie. Coś mi się wydaje, że nie tylko zdradę miał Sergiusz za uszami. Nie wystarczy mu żona to już do kochanki leci? Nie rozumiem takich ludzi... I z resztą ciekawe w jakim celu dzwoniła do niego Katrina? Czyżby to on był tym facetem, z którym to wcześniej piła sobie wino? Któż to wie xD Następne rozdziały mi powiedzą :)
OdpowiedzUsuńPs. Ostatnio mam mało czasu, bo nawał nauki, ale spokojnie pamiętam o tobie kochana ^^ Mam na podstronie zapisane linki i oczywiście w wolnym czasie czytam :) Resztę rozdziałów nadrobię później choć ciekawość będzie mnie zżerać cały czas xD
Pozdrawiam Lex May
No muszę przyznać, że prolog mnie zaciekawił i chciałabym poznać co tam dalej wymyśliłaś w związku z Sergiuszem. Prolog ma przyciągać i Tobie się to udało. Trochę nie bardzo ogarniam co ma ze sobą wspólnego Katrina i Sergiusz, kim jest Alicja itd. No, ale to dopiero początek, więc lecę ogarniać rozdziały, bo mam troszkę do nadrobienia.
OdpowiedzUsuńMasz bardzo fajny styl pisania. Twoje opisy sprawiają że dokładnie wiem co w danej chwili sur dzieje a mimo to nie zanudzają. Jeżeli dobrze zrozumiałem to Karina była tą kochanką tak ? Bardzo podoba mi się prolog bo jest ciekawy i to bardzo. Fajne jest to że jest taki tajemniczy, nie znamy do końca bohaterów ani miejsca w życiu w którym się znaleźli. Nie mogę się doczekać aż przeczytam kolejne rozdziały ale to już nie dziś :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie :) mam nadzieje że spodoba ci się tak jak mi twoja praca choć nie ukrywam jestem na dużo niższym poziomie nazwijmy to technicznym.
http://opowiadania-matta.blogspot.com/
Od samego początku Kati poznajemy jako taką mega bezpośrednią. Można nawet odnieść wrażenie, jakby nic ją absolutnie nie obchodziło, jakby naprawdę nie miała uczuć. Mimo tego, co można uznać za wady, od razu poczułam do niej sympatię, może właśnie przez te szczerość, chociaż czasami, to ona pewnie jest okropnie przykra. Po alkoholu wszystko się wzmogło(chciałam wzmożyło napisać, polonistka) i, poważnie, niemal słyszałam ten jej pijacki bełkot i podśpiewywanie.
OdpowiedzUsuńSergiusz… nie mogę się zdecydować, czy bardziej mam go za nieodpowiedzialnego idiotę i dupka, czy bardziej współczuję mu, że tak się załatwił(notabene przez bycie nieodpowiedzialnym). Staję na tym, że nie lubię go, bo zdradzał żonę(choć niewiadomo, czy żony winy też w tym nie ma, bo może np. zdradza go też, albo jest o dupę potłuc i żadna z niej „żona”, ale i tak wtedy się rozstać z nią mógł, zamiast lecieć do Alicji – btw. Zastanawiam się co potem jego żona jej zrobiła/powiedziała, czy w ogóle jakaś konfrontacja była, bo ja bym ją pewnie rozniosła, tak jak i męża zaraz po wybudzeniu).
Ogółem to prolog intrygujący. Najbardziej podobało mi się, kiedy mężczyzna chciał nalać wina do kieliszka Kateriny, a ta rzuciła w niego poduszką żądając powodu do picia.
OdpowiedzUsuńCzasem brakuje kropek na końcu wypowiedzi bohaterów, a i jeszcze jedno!
Moim zdaniem niepotrzebnie wchodzisz aż tak w szczegóły. Wzmianka o tym, czy to do prawego czy do lewego ucha został przyłożony telefon jest nie potrzebna, ponieważ ta informacja nie wnosi niczego istotnego do fabuły.
Do niczego więcej nie mogę się chyba przyczepić ;)
Pozdrawiam, WinterBlackrose
Hej, dzięki za komentarz, ale gdzie brakuje tych kropek? W takich miejscach jak:
Usuń- Pożółkły - poprawił ją. (tam nie powinno być kropki po jego wypowiedzi).
Ja osobiście prolog uważam za słaby, o wiele lepiej i przyjemniej pisało mi się rozdziały :-)
Pozdrawiam.
Dobra, dopóki nie opanuję tej trudnej sztuki wstawiania i pomijania kropek w dialogach, nie będę się na ten temat wypowiadać.
UsuńKrólewnę postanowiłam jednak czytać na blogu, bo po pierwsze, jest czarno na białym, więc jest szansa że nie oślepnę do reszty ;). A po drugie, nie chciałabym całkiem odcinać się od blogosfery i czasem tutaj też zostawić ślad.
OdpowiedzUsuńNa razie to o samej treści do powiedzenia nic nie mam, bo dopiero się wciągam. Ale jak się wciągnę, to na pewno się odezwę. Potrzebuję tylko troszkę czasu, bo z tym zawsze jest problem, ale to pewnie sama znasz z własnego życia.
Tymczasem pozdrawiam i do pogadania, pod którymś z rozdziałów :)
Pisałam ten komentarz już wcześniej na telefonie, ale dodając go zapomniałam ponownie włączyć internet i wszystko diabli wzięli :P
OdpowiedzUsuń* Być może *kusi mnie, żeby wstawić tu przecinek, ale nie chcę Cię wprowadzać w błąd* gdyby miała trzeźwy umysł, to okazałoby się, że doskonale wie *przecinek* co to są te mankamenty, ale w chwili obecnej (*przecinek nie potrzebny*) nie miała głowy do tak trudnych słów.
* Właściwie czuła się *przecinek* jakby w ogóle nie miała głowy *przecinek* albo miała...
* Pytałem *przecinek* czy w ogóle masz coś takiego jak uczucia?
[ – Po piątym kieliszku straciłam rachubę, a po kolejnych dwóch nie czuję już smaku.] Skoro po piątym kieliszku straciła rachubę, to skąd wie, że po kolejnych dwóch nie czuje smaku wina?
* – A skąd ja mogę wiedzieć *przecinek* za co ty chcesz pić?
* Pięćdziesięciodwuletni mężczyzna *bez przecinka* jednak *bez przecinka* nie zdążył usłyszeć ani jednego słowa dziewczyny.
[Wcześniej pisałaś, że komórka była fluorescencyjna, więc byłą widoczna nawet w ciemnościach, a potem, że po upadku szukał ją na oślep (?)]
* Co do jednego *bez przecinka* mężczyzna w białym kitlu miał jednak rację.
To wszystko, co teraz wyłapałam ;)
Pozdrawiam
Ktoś mi kiedyś powiedział, że przed "albo" i pierwszym "czy" nie wstawia się przecinka, więc wzięłam sobie to do serca. Cała reszta z pewnością przyda mi się po korekcie.
UsuńCo do twojego pytania, to nie wie, że po kolejnych dwóch straciła smak, ale jak każda pijana osoba pierdoli trzy po trzy. To są jej słowa, a nie narratora. Chciałam by były autentyczne.
Szukał na oślep komórki, bo nie patrzył pod fotel. Prowadząc, po prostu się schylił. Nie zatrzymał pojazdu i nie wsadził głowy między nogi, by widzieć. Jedynie ręką macał.
Cześć. Odpowiedź na Twój komentarz u mnie na blogu trochę mi zajęła, ale nie chciałam pisać pustych obietnic w stylu "jasne, będę czytać" czy coś takiego. W każdym razie, na początek wybrałam sobie Samotną Królewnę, później przejdę dalej.
OdpowiedzUsuńMoje wrażenia po prologu są jak najbardziej pozytywne, bo choć Katrina może nie jest osobą, z którą z przyjemnością zadawałabym się w życiu, to dobrze się o niej czyta - jest prawdziwa, miejscami zabawna. I na pewno ma wiele problemów.
Z kolei Sergiusz wydaje się niezłym dupkiem - wnioskuję to po samym podwójnym życiu, chyba wystarczy. A do tego jest naprawdę głupi, żeby pić i prowadzić. Ciekawi mnie związek pomiędzy Katriną a Sergiuszem. A prologu chyba nie mogę więcej powiedzieć :)
Pozdrawiam :)
Witaj,
OdpowiedzUsuńWpadłam do Ciebie - w końcu to mi się udało. Pozwól, że będę Cię odwiedzała co jakiś czas, żeby spokojnie przeczytać wszystkie rozdziały. Ten rozdział był intrygujący. Zaintrygował mnie, chcę poznać dalsze losy Alicji. Dlaczego Alicji? Jestem ciekawa co widzi w pięćdziesięciolatku. Nie wyprowadziła z błędu lekarza, ponieważ martwiła się o kochanka, a to znaczy, że w jakimś sensie jej zależy na nim. Szkoda tylko, że Sergiusz gra nie czysto. Czy jego żona wie o romansie?
Obiecuję, że wrócę tutaj, aby dowiedzieć się więcej. Co prawda trochę mi to zajmie, lecz mam nadzieję, że nie będziesz miała mi tego za złe.
Pozdrawiam,
http://umowa-slubna.blogspot.com/